Wystawa malarska PANTA RHEI w Nadnoteckim Instytucie UAM Piła

„Panta Rhei”. Gdy wszystko płynie, sztuka Giny Malinowski każe nam się zatrzymać.
Pod tym właśnie tytułem, 12 kwietnia W galerii UAM W Pile prezentowana jest po raz kolejny wystawa malarstwa tej znakomitej artystki. Gina Malinowski – to twórczyni zaangażowana w pracę z artystami i dla artystów, prezeska Stowarzyszenia „Stacja Kultura”, kuratorka wystaw, inspiratorka wydarzeń kulturalnych o charakterze ogólnopolskim i międzynarodowym. Podczas najnowszej wystawy Giny Malinowski „Panta Rhei” możemy nasycić się bogatymi smakami emocji, które eksponuje na swoich płótnach. Na wystawie prezentuje dwa cykle malarskie złudnie ze sobą niezwiązane a jednak kompatybilne ze sobą i uzupełniające się nawzajem.

W jednym z cykli – „Kwiaty”, artystka prezentuje malarstwo pozornie florystyczne. Przedstawione są tu portrety kwiatów, na pierwszy rzut oka realistyczne, w skali makro. Ogromne kwiaty, w pełni rozkwitu, w najpiękniejszej swojej krasie, rozpychają, rozsadzają ramy płótna. Buchają swoją obfitością i bogactwem kształtu. Są nasycone i wypełnione witalnością. Aż tętnią energią, ukazane w kulminacji swojego rozkwitu. Płatki kwiatów niemal falują i tańczą jak draperie splecione ze sobą w jakimś namiętnym uścisku, realizując tym samym przed naszymi oczami swoisty spektakl życia. Nie jesteśmy już tylko świadkami werystycznego odzwierciedlenia rzeczywistości, ale ekspresji formy abstrahującej pierwotny obiekt do jego metaforycznego odrealnienia. Gargantuiczne kwiaty, tak wnikliwie przez artystkę analizowane, są tylko pretekstem do pokazania głęboko namiętnych emocji. Tak urzeczywistnia się pełnia życia w pływających, przenikających się nawzajem, organicznych, aż niemal sensualnych motywach florystycznych. Czasami przypominają one erotyzujące formy waginalne, a czasami rozpływają się w niefiguratywnych falbanach kompozycji. Ta kwintesencja kobiecości zastyga w swoim tańcu w opozycji niemalże do wszechobecnej nieuchronności przemijania.

Podobną refleksję spotykamy w zetknięciu z drugim a cykli: „Dziewczyna z tamtych lat”. Inspiracją dla tego cyklu stanowi zbiór zdjęć samej autorki z lat młodości. Ale nie są to jedynie autoportrety artystki. Postać pięknej dziewczyny wystylizowanej na lata siedemdziesiąte poddana jest podobnym działaniom formalnym jak wcześniej kwiaty. Portrety rozmywają się w abstrakcyjną materię malarską, jakby wspomnienie tamtej dziewczyny dematerializowało się w pamięci. Autorka łączy przeszłość z bardzo modernistyczną formą. Kolory są posteryzujące, neonowe, fluoroscencyjne. Na płaszczyźnie obrazów dochodzi do nieustannej konfrontacji przeszłości i jej współczesnej konstatacji. Ta autorefleksja malarki staje się sentymentalną i emocjonalną podróżą do tych chwil, które ją ukształtowały. Ale w tych portretach przeszłości można pochwycić również bardziej uniwersalne prezentacje procesu wypaczania pamięci i jej idealizacji, koloryzowania. Z nostalgią pławimy się we wspomnieniu młodości, w potencjale nadziei i energii możliwości.

Malarstwo Giny Malinowski wydaje się być remedium dla przemijającego czasu usadawiając nas trwale w tych momentach, które zaznaczają się najgłębszymi emocjami. Wszystko przepływa przez palce, dematerializując się w czasie i przestrzeni, jedynie płótna artystki, jak stop-klatki trwającego filmu, zatrzymują poczucie doświadczenia tej obfitości i spełnienia.

Aurelia Tymińska


 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Post udostępniony przez Gina Malinowski (@gina_malinowski_)